do we all even exist?




              Życie ma odmęty nader przytłaczające. Odnajdują się w nim chyba tylko gołębie, które zdają się mieć stale obrany jakiś cel. Taki to ma życie! Żadnych myśli, marzeń, pragnień... tylko nieomylna orientacja w terenie i wolna wola. I gru, gru, gru.


              Ludzie nie mają takiego szczęścia. Mogą się wprawdzie łudzić, że odnalezienie drogi we mgle będzie dla nich równie proste, co dla gołębia, ale próżna to nadzieja - nie my jesteśmy wybrańcami. Oj, nie my.


              Nasza droga kończy się jeszcze zanim się zaczyna. Wychodzimy z punktu A, który jest dla nas jednocześnie punktem B, ponieważ powracamy z nieistnienia do nieistnienia i przepadamy z nicości w nicość. Żaden gołąb przewodnik nas od tego nie uwolni.


              Bolesnym jest faktem, że mniej możemy, niż szarobury ptak, więc przeciętna ludzka duma nie dopuści do siebie nigdy takiej prawdy. Czy jednak nie byłaby ona mniej ciężkostrawna, niż kłamstwo opakowane w kuszący papierek?


              Może całe życie to kłamstwo. Może usilne próby zgaszenia tej świadomości w zarodku są w rzeczywistości czynnikiem podsycającym płomień. Może ktoś nie chce, żebyśmy kiedykolwiek dotarli do źródła. Może ta symulacja jest już teraz bliżej końca niż początku.


              Co, jeśli to wszystko było tylko odgórnie narzuconym planem działań? Czy bezsilność zakorzeniła się w nas tak trwale, że nie jesteśmy już w stanie samodzielnie opuścić tego cyrku na kółkach?


              I dlaczego gołębie tak bardzo lubią nasz chleb? Czy to pozwala im kontrolować grę? 


              Zostanę usunięta w następnej kolejności, ponieważ przyszły mi do głowy te pytania. 


              Niech ktoś, pięknie proszę, przejmie po mnie karmienie gołębi. Nie chcę, żeby chodziły głodne.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tobie J